#100domowych – podsumowanie po 1. miesiącu
Pamiętasz mój blogowy projekt #100domowych?
Poniżej przeczytasz o tym, co w związku z nim ostatnio zrobiłam i jakie domowe wyroby biorę teraz na warsztat. Mogę zdradzić, że oprócz przepisów pojawi się również wpis gościnny oraz recenzja przydatnego, kuchennego gadżetu połączona z konkursem!
Jesteś ciekawa co udało mi się zrealizować a co nie?
Sukcesy
Rzeczy, które udało mi się zrealizować:
Lista 100 produktów
Projekt #100domowych nie może się obyć bez listy tytułowych 100 produktów, których domowe wersje chcę przetestować. Dzięki niej będzie mi łatwiej wybierać kolejne przepisy do testowania i śledzić swoje postępy. Myślę, że dla Ciebie taka lista będzie równie przydatna – dowiesz się jakie mam plany i czego możesz się u mnie spodziewać.
Lista 100 produktów, które zamierzam przetestować
Zostawiłam kilka wolnych miejsc – być może masz jakieś swoje propozycje? Liczę się z tym, że mogłam przegapić jakieś produkty, które Ciebie interesują.
Daj znać w komentarzu, chętnie ją uzupełnię!
Na stronie pojawiły się także 2 zapowiadane przepisy:
Przepis na domowy przecier pomidorowy
Zaległy przepis, który czekał na dodanie od sierpnia. Szkoda, że na jego wykorzystanie trzeba się wstrzymać do lata; patrząc na zdjęcia pomidorów obśliniłam klawiaturę… zjadłoby się 🙂
Przekonałam się, że dobrze go mieć zmią w spiżarce – używam go tak często, że zostały mi jeszcze tylko 3 słoiki.
W przyszłym roku muszę ich zrobić dużo więcej.
Przepis na domowe masło orzechowe
Kiedyś kupowaliśmy masło orzechowe w sklepie, ale przestaliśmy z 2 powodów:
- słoiczek masła orzechowego to było dla nas za dużo – jedliśmy je okazjonalnie, jak naszła nas ochota a potem reszta stała i stała
- zlikwidowano sieć sklepów Alma, w których lubiliśmy robić zakupy – mieliśmy taki jeden blisko, był tam spory wybór różnych produktów, które trudno dostać gdzie indziej
Domowe masło orzechowe było odpowiedzią na oba problemy. Możemy je zrobić we własnej kuchni, w takiej ilości, jakiej potrzebujemy.
Testowanie tego przepisu było miłe i przyjemne. Moim córkom bardzo smakowała wersja z miodem – smakuje jak orzeszki w miodowej polewie. Tylko mikser miał trochę dość i kilka razy zastrajkował, na szczęście chwilowo.
Przy okazji testowałam masło z kilku innych gatunków orzechów, postaram się dodawać co jakiś czas kolejne przepisy.
Porażki
Rzeczy, których nie udało mi się zrealizować:
Organizacja pracy
Na realizację zadań wyznaczyłam sobie miesiąc czasu. Okazało się jednak, że to trochę za mało – czas ucieka mi ostatnio jak szalony i zanim się obejrzałam minęły… 2 miesiące!
Zdecydowanie muszę popracować nad organizacją czasu (to niestety moja słaba strona).
Reanimacja zakwasu
Wspominałam w poprzednim wpisie, że niestety, moja współpraca ze starym zakwasem jakiś czas temu dobiegła końca. Pod koniec ciąży nie w głowie mi było pieczenie chleba i zwyczajnie o nim zapomniałam. Zmarniał i mimo prób nie dało się go już odratować.
Z braku laku jedliśmy w tym czasie głównie sklepowe wypieki i chociaż nie były one złe (kupowaliśmy takie z dobrym, prostym składem), to tęskniłam za smakiem i zapachem mojego orkiszowca.
Miałam na szczęście trochę ususzonego zakwasu i zmotywowana projektem #100domowych (w końcu dobry chleb na zakwasie to podstawa) postanowiłam sprawdzić czy da się go skutecznie ożywić.
W celu ożywienia zakwasu z zasuszonej postaci:
- zważyłam suchy zakwas, który miałam (12 g) i dodałam tyle samo wody
- wymieszałam je – powstała gęsta papka
- miała ona brązowy kolor (zwykle zakwas jest jaśniejszy, bardziej szary), miała też inny zapach (intensywniejszy, piwny)
- dokarmiłam papkę mąką i wodą w równych wagowo proporcjach
- robiłam tak przez 4 dni
Równocześnie nastawiłam nowy zakwas (według przepisu).
Oba zakwasy ładnie rosły, były w nich pęcherzyki powietrza. Wyglądało to bardzo obiecująco. Niepokoił mnie tylko dziwny zapach „starego” zakwasu – był zdecydowanie intensywniejszy od tego nastawianego na nowo.
Nie pozostało mi nic innego jak sprawdzenie odświeżonego zakwasu w boju i upieczenie na nim ulubionego chleba orkiszowo-żytniego. I tu niestety klapa na całej linii. Chleb nie wyszedł – mało wyrósł, był zbity, niesmaczny i miał ten sam dziwny zapach, który od początku mi nie pasował.
Na drugi dzień upiekłam chleb na świeżym zakwasie – pięknie wyrósł i został pożarty w mgnieniu oka przez wszystkich domowników. Od tej pory dzielnie służy mi w domowych wypiekach.
Dlaczego reanimacja zakwasu się nie udała?
Analizując dokładnie co mogło pójść nie tak, doszłam do następujących wniosków:
- mój zasuszony zakwas mógł być za stary (suszyłam go w 2016 r.)
- mogło go być za mało
- mógł się czymś zanieczyścić (stąd inny kolor i zapach)
Długoterminowe przechowywanie zakwasu – dalszy ciąg testów
Muszę przyznać, że temat przechowywania zakwasu mocno mnie wciągnał i zaciekawił. Odczekam jeszcze ok 2-3 miesiące, aż mój młody zakwas lepiej dojrzeje, zasuszę go i spróbuję aktywować.
Jedna z czytelniczek podpowiedziała mi o mrożeniu zakwasu – tę metodę również zamierzam przetestować.
Plany na najbliższy miesiąc
W ciągu następnego miesiąca mam zamiar opublikować:
- przepis na chrzan – prosty i szybki; już od kilku lat nie kupuję go w sklepie bo zwykle ma bardzo kiepski skład a nie używamy go na tyle dużo żeby opróżnić cały słoik zanim się zepsuje
- przepis na hummus – pyszna pasta z ciecierzycy, ostatnio pojawia się całkiem często w sklepach, ale domowa wersja wychodzi sporo taniej
- przepis na lukier – ten ze sklepu do mnie nie przemawia (słaby skład), przetestuję także wersje kolorowe (moje dziewczyny się ucieszą)
- recenzję zgrabnej i poręcznej kiełkownicy słoikowej – kiełki to zawsze dobra opcja, ale na początku wiosny to zdecydowanie najlepszy sposób na zastrzyk świeżych witamin; zaglądaj koniecznie na bloga, być może właśnie Tobie uda się wygrać taką kiełkownicę w konkursie
- wpis o orzechach piorących – ciekawa alternatywa dla proszku do prania i nie tylko, będzie to gościnny wpis od Jakuba Strawy
Ciekawe czy tym razem uda mi się wyrobić w wyznaczonym przedziale czasowym 😛
Przemyślenia
Cieszę się, że zrealizowałam wszystkie zadania jakie sobie postawiłam.
Dzięki projektowi wzięłam się w końcu za zrobienie zakwasu i wkręciłam na nowo w pieczenie chleba – przyznam, że brakowało mi tego! Sama nie wiem czego bardziej: smaku, zapachu w domu czy satysfakcji, że zrobiłam go sama?
Mam nadzieję, że następne podsumowanie zakończę równie optymistycznie!
Wesprzyj autora
Jeśli doceniasz moje wysiłki i uważasz, że to, co robię, jest przydatne, możesz okazać swoje wsparcie, stawiając mi kawę.
Taki gest będzie dla mnie nie tylko miłym podziękowaniem, ale także silnym sygnałem, że warto kontynuować i rozwijać dalej tworzenie podobnych treści.
Dziękuję!
Bardzo fajny blog !! Szczególnie przydatne dla mnie na ten moment były informacje odnośnie zakwasu i jego reanimacji. Moj zakwas mam już kilka lat i niestety tym razem nie chce ruszyć. Znalazłam możliwe przyczyny. Dziękuję za rady i super przepisy, będę tu często wracać 🙂
Dzięki, zapraszam 🙂